W niedzielę, 24 września odbyły się w gminach Głubczyce, Kietrz oraz Baborów wybory członków powiatowych struktur Izby Rolniczej. Każda gmina powiatu głubczyckiego miała możliwość oddelegowania po dwóch reprezentantów do rady powiatowej. Z tego grona, wybrani w wyborach członkowie rady powiatowej wybierają przewodniczącego oraz delegata na zjazd walny Izby Rolniczej w Opolu, podczas którego wybierani są prezes, zarząd izby oraz delegaci na zjazd krajowy.
Upływająca kadencja obfitowała w wiele kontrowersji, których bohaterami byli członkowie struktur Powiatowej Izby Rolniczej w Głubczycach, ze szczególnym uwzględnieniem jej przewodniczącego. W mediach szerokim echem odbiły się niektóre jego wypowiedzi, opublikowane przez Newsweek’a – postanowieniem wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie uznane za zmanipulowane w stawianych przez wydawcę niektórych tezach. Jednak bezspornie wyciek treści tych rozmów rzucił cień i pozostawił wiele pytań bez odpowiedzi… choćby to, czy takie rozmowy w ogóle powinny się odbywać? Pytanie zgoła retoryczne.
Dla środowiska rolniczego powiatu głubczyckiego te kontrowersje wokół poprzedniej Rady Powiatowej Izby Rolniczej lub być może postawa jej przedstawicieli mogły mieć wpływ na to ilu kandydatów zdecydowało się wystartować w wyborach w poszczególnych gminach oraz kto ostatecznie uzyskał mandat. Można zauważyć i pokusić się o stwierdzenie, że społeczność rolników indywidualnych aktualnie dostrzega i wartościuje sprawiedliwe i dobre postawy w swoich szeregach.
W gminie Branice z uwagi na fakt, iż swoje kandydatury skutecznie zarejestrowało dwóch rolników, przeprowadzenie wyborów nie było konieczne. Na uwagę zwraca fakt, iż była to pierwsza gmina, w której rolnicy odrzucili kandydata popieranego przez RI, Kamila Smolucha, któremu nie udało się zebrać wymaganej ilości 50 podpisów pod swoją kandydaturą. Symptomatyczne.
W gminie Baborów, która od blisko 30 lat nie wystawiała swoich kandydatów do rady powiatowej – co było ewenementem w skali kraju – swoje kandydatury skutecznie zarejestrowało trzech rolników, między którymi rolnicy wybierali swoich przedstawicieli.
Podobnie było w gminie Głubczyce. Tu również rolnicy wybierali swoich przedstawicieli z grona trzech skutecznie zgłoszonych kandydatur i jest to jedyna gmina, w której udało się uzyskać mandat popieranemu przez RI Rafałowi Żrałko, który co ciekawe, w 2023 roku sprzedał do zwalczanego przez RI Top Farmsu płody rolne za kwotę kilkuset tysięcy złotych.
W gminie Kietrz z oczywistych względów wybory zapowiadały się najbardziej interesująco. Zarejestrowało się czterech kandydatów m.in. były przewodniczący. Jak się okazało, rolnicy gminy Kietrz zdecydowaną większością głosów odrzucili jego kandydaturę na członka rady powiatowej. Fakty są takie, że uzyskał on najsłabszy wynik spośród wszystkich ubiegających się o mandat kandydatów. Czy stare ludowe powiedzenie „jaka rola taka dola” może mieć tu zastosowanie? Być może. Patrząc na jakiekolwiek wybory, nie można zapominać, że to też lub przede wszystkim kwestia zaufania do osób reprezentujących interesy danej grupy reprezentowanej. Niewątpliwie wybory te pokazują, że warto walczyć o sprawiedliwe porozumienie między rolnikami indywidualnymi a spółkami rolniczymi, tworząc efektywny tandem rozwoju rolnictwa w Polsce. Rolnictwo indywidualne może iść w parze z rolnictwem instytucjonalnym. Jedno drugiemu nie jest wrogiem. Powoli, choć zauważalnie, normalna rzeczywistość zaczyna się pojawiać, dawać o sobie znać – z naciskiem na normalna.
Redakcja