Wywiad z Waldemarem Lankaufem przeprowadzony po spektaklu “Bajka o szczęściu” Izabeli Degórskiej.
Waldemar Lankauf. 27 października w głubczyckim MOKu wystąpiła 10 osobowa grupa teatralna dzieci “W kratkę” ze spektaklem “Bajka o szczęściu” Izabeli Degórskiej. Premiera odbyła się w czerwcu tego roku. Wystąpiliśmy z nią w Brodnicy k. Torunia gdzie chłopiec odgrywający rolę starszego mężczyzny, zdobył główną nagrodę aktorską.
Mateusz Kitka. Jaka jest tematyka bajki?
WL. Bajka mówi o przyjaźni a w zasadzie o jej utracie. Ktoś ceni bardziej dobra materialne. Starzec sprzedaje przyjaciół za przedmioty codziennego użytku: fajkę, tabakierkę, scyzoryk – wskutek czego staje się samotny, nieobecny, markotny. Zauważa, że coś jest nie tak w jego życiu. Uzmysławia sobie to szczególnie przy spotkaniu ze śmiercią. Gdzieś się zagubił. Jednak wszystko dobrze się kończy.
Morał płynący z historii jest jasny i czytelny. Przesłanie pouczające, proste w swym wyrazie, zrozumiałe dla dzieci. Przyjaźń pozostaje na zawsze, jest uniwersalna ponad wszystkie wartości.
MK. Panie Waldemarze, jak pracuje się z tak młodymi osobami?
WL. Jak się pracuje? Na pewno trudniej niż z młodzieżą. Młodzież wnosi dużo własnych pomysłów, dzieci są bardziej zdyscyplinowane. Dzieci z kolei mają dar do improwizacji, zabawną naturalność, którą można wykorzystać w przedstawieniu.
Sztuka je kształtuje. Dostrzegam z tygodnia na tydzień ich rozwój. Praca jest wdzięczna, posiadająca nieco inną specyfikę, bardzo miła.
MK. Czy dzieci są dobrym “narybkiem” aktorskim?
WL. Nie myślę o tym w ten sposób. Pracę z dziećmi bardziej postrzegam jako pewną przygodę, rozwój, edukację, proces. Dla mnie teatr i praca z dziećmi już od dwudziestu paru lat jest postrzegana w ten sposób.
MK. Panie Waldemarze, proszę o dwa słowa komentarza na temat debiutu Natalii Chaszczewskiej w monodramie “Ty” Katarzyny Grocholi.
WL. Cóż… To był tekst Grocholi [przyp. red. – literatura popularna, nacechowana ładunkiem emocjonalnym]. Natalia zagrała go z oddaniem, ofiarnie. Trochę zbyt mocno poszła w emocjach, ale w końcu zagrała postać zdradzoną. Być może pojawiły się elementy sugerujące pójście w stricte wulgarność, jednak nie odbierałbym tego w ten sposób. Proszę pamiętać, że słowa takie jeśli nawet się pojawią, oddają ból, samotność, krzywdę – niż samo w sobie epatowanie wulgaryzmów z codzienności.
Jestem bardzo wielkim fanem tego, że Natalia dała z siebie tak dużo. Sprawa wulgaryzmów jest sprawą dyskusyjną, do pewnej kontroli, pracy nad emocjami. Jednak nie jest to rzecz faux pas.
Reakcja publiczności była niesamowita. Z młodzieżą jest różnie, wiem o tym z doświadczenia. Natalia trzymała audytorium stale w napięciu, w ciągłej uwadze, skupieniu. Dowodzi to tego, że się jej udało.
MK. Dziękuję za poświęcony czas.
WL. Dziękuję.
Wywiad przeprowadził Mateusz Kitka w Miejskim Ośrodku Kultury, 27 października.